sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 6.
***Następnego dnia***
Wstałam najwcześniej ze wszystkich tak kolo 6 godziny...poszłam do domu i ujrzałam już na nogach panią Brooks,piła kawę i ucieszyła się widząc mnie jak się skradam najwyraźniej ją rozśmieszyłam ;D ...przywitałam się i spytałam czy mogę się wykąpać ..co jeszcze bardzie ją rozśmieszyło podała mi ręczniki i zaprowadziła do łazienki jedynie wzięłam ciuchy i wykąpawszy się wyszłam z niej po czym poszłam do kuchni  i zrobiłam sobie kawę.
-A więc Anabel ...jak Ci się spało z chłopakami.?
-Dobrze ...-popatrzyłam się na kobietę z uśmiechem która najwyraźniej  wiedziała o co chodzi.
-Wariaci co..?
-Tak zdecydowanie ..-Powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
W tym momencie do kuchni wszedł Beaun najwyraźniej mnie szukając.
-O..tu jesteś.-powiedział podchodząc do mnie.
-Tak..wypiję kawę i spróbuje się dodzwonić do dziewczyn.
-Może śniadanko najpierw.-Przerwała man jego mam wstając i biorąc się za robienie naleśników. Po ich zrobieniu już wszyscy wstali i zjedliśmy razem.Potem zadzwoniłam do Lauren. Na szczęście były w domu. Pożegnałam się i pojechałam do dziewczyn ..Były zdziwione i szczęśliwe za razem.
*Oczami Lauren*
-Ktoś dzwoni do drzwi-Klaudia darła się z kuchni.
-Wiem-powiedziałam śmiejąc się i idąc je otworzyć.
-Cześć laska.
-Anabel ,nareszcie jesteś -ucieszyłam się z jej widoku.-Opowiadaj.
-Spokojnie dziewczyno ...daj mi się rozpakować zrób ciepłe kakao i zaraz ci wszystko opowiem.
An poleciała na górę a ja poszłam do kuchni zrobić te kakao .
-Kto to.?-Spytała się Klaudia jedząc śniadanie..Tak śmiesznie wyglądała..trochę tak jak Naill jak do buzi wpychał dwa hamburgery a przecież ona gryzła powolutku kanapkę.;D
-Anabel przyjechała. -Gdy tylko to usłyszała nie dość że upuściła kanapkę która się rozwaliła to jeszcze wypluła to co miała w buzi i nie zważając na nic poleciała do An.
Nie mogłam przestać się śmiać bo gdy tylko usłyszałam jak wywróciła się na schodach to po jakiejś sekundzie An zaczęła tak piszczeć że ...brak słów <ma dziewczyna płuca>nie wiem jedynie czy z radości czy z przerażenia biegnącej na nią uświnionej kanapką  Klaudii..pewnie to i to ..;D
**Wieczorem**<Anabel>
Po opowiedzeniu dziewczynom wszystkiego ze szczegółami ,zadzwonił mój telefon Lou.?
-Hej siostrzyczko otwieraj drzwi.
Byłyśmy tak głośno śmiejąc się że nawet nie usłyszałyśmy iż Lou puka w okno ..z pewnością to była już ostatnia jego opcja;) Zdążyłam jedynie otworzyć drzwi i już szłam z Lou .. wyciągnął mnie do parku.Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy gadać:
-No to opowiadaj.
-Ale co .?To lepiej ty mi powiedz dlaczego nie chcesz do tego programu iść.?
-Rozmyśliliśmy się.
-Bez przesady Lou. jestem ja w was wierzę będę z wami do końca. Macie naprawdę talent przecież nie raz to udowadnialiście.
-Chciała byś.?
-Kocham was Głomby.!<3 i chcę proszę.
-To z mojej strony zgoda jeszcze tylko chłopaków namówić.
-Super.-rzuciłam się na Lou z całusami taka byłam szczęśliwa spełni swoje marzenia a ja będę mu towarzyszyć.-Ale co zaśpiewasz.?
-Lou popatrzył się na mnie i wzruszył ramionami..Odwróciłam wzrok myśląc nad możliwą piosenką dla Lou..i w tedy kogo zobaczyłam Zayn'a który przytulał się z jakąś panną.Moje serduszko pękło przecież...W oczach zaczęły zbierać się łzy co zauważył Louis ale było już za późno biegłam przed siebie jak najdalej by nikt nie widział mnie w tym stanie....Wylądowałam pod wierzbą nad stawem ..nie myślałam o tym jak ja się tu znalazłam i tak właściwie to gdzie ja jestem. Powiem wam jedynie że uwielbiam takie miejsca ..Ciemne niebo z gwiazdami odbijające się w tafli wody przypomina mi kosmos..myślę jedynie by tam wskoczyć..przecież to by było cudowne zobaczyć jak tam naprawdę jest ..niby każdy teraz może ale ja myślę sobie że stoję na ciemnym kawałku i obserwuję z dość bliska gwiazdy ..nawet nie wiem kiedy przestałam płakać ..Siedziałam tam i myślałam o tym co mogę jeszcze przeżyć ..znalazłam dużo powodów ..może dla tego jeszcze żyje..dla przyjaciół,siostry,rodziców, ale nie dla miłości to przez nią tu wylądowałam.Siedziałam tam i obserwowałam krajobraz już od godziny ..naglę słyszę że ktoś zmierza w moją stronę.:
-Anabel..An..jesteś tu.?-To z pewnością Zayn nikt inny nie ma takiego głosu.-Tu jesteś co się stało.?
-Ty się pytasz co się stało.?-Zayn zrobił dziwną minę wnioskowałam po niej że nie wie. -Obściskiwałeś się z jakąś panną widziałam was .-Łza znów pociekła mi po policzku.Zayn usiadł koło mnie i otarł mi łzę .
-Głuptasku to była moja siostra.
-Twoja siostra.? -nie dowierzałam jego słowom.
-Tak.To dlatego uciekłaś od Louisa z płaczem.? To przez to.?-Nie odpowiedziałam mu jedynie skuliłam się i spoglądałam przed siebie,a Zayn kontynuował .:
-Hej ..-powiedział delikatnie odwracając moją głowę i spojrzał mi głęboko w oczy.-Może i nie znam cię od "a" do "z" ale znam na tyle dobrze by móc powiedzieć z pełną świadomością iż jesteś niesamowita ,masz charakter, jesteś piękna i inteligentna i Kocham Cię .!
-Oniemiałam.

Brak komentarzy: